Malwina Chabocka – Art & Design
Malwina Chabocka – Art & Design

Sztuka i fakty. Animacja w filmach dokumentalnych

Date : niedziela 31 lipca, 2016

Jednym z moich ulubionych terminów jest słowo „intergatunkowy”, którego często zresztą używam w odniesieniu do własnej twórczości. Tak jak na codzień stronię od nadawania zjawiskom i ideom łatek i upychania ich w wąskie szufladki, tak w sztuce najbardziej interesują mnie prace, które wymykają się klasyfikacjom i etykietkom. Według mnie to właśnie na styku różnych form i styli powstaje prawdziwa magia. Choć jeszcze kilka lat temu prawie nie wychodziłam z teatru, teraz ciężko byłoby mnie zaciągnąć na spektakl dramatyczny ze scenografią złożoną z dwóch krzeseł na scenie. Jeśli jednak mówimy o performansie typu „site-specific” z choreografią i elementami cyrkowymi, biegnę pierwsza kupić bilet.

Dlatego cieszę się, że gatunek uważany powszechnie za bardzo tradycyjny i poważny, jakim jest film dokumentalny, zaczyna korzystać z różnych nowych sposobów budowania narracji, z których tym najbardziej mnie interesującym jest animacja. Ten nowy kierunek znacznie zwiększa sposoby ekspresji i przekazu historii, aczkolwiek nie wszyscy twórcy są mu chętni. Beige Adams w artykule dla The International Documentary Association pisze, że „Rosnący podgatunek filmu dokumentalnego, animowany dokument, stawia szereg wyzwań i pytań dotyczących formy. I choć puryści będą skłonni pozostać przy tradycyjnych usankcjonowanych konwencjach, ta analiza inwentarza sztuki filmowej jest inspiracją dla twórców, by eksperymentowali i wychodzili poza wyznaczone granice.” Czemu osobiście gorąco kibicuję.

„Dwa lata temu, gdy usłyszałem słowo dokument, pomyślałem: Przecież nikogo nie zabiłem. Nie zanieczyściłem Zatoki Meksykańskiej. Nie stałem na czele zagłady Europy. Nie jestem ukrywającym się szaleńcem. A o tym przecież opowiadają filmy dokumentalne”, mówi Wayne White, artysta i bohater filmu Beauty is Embarrassing w wywiadzie dla Michelle Higa z Motiongrapher. Dla Neila Berkeleya, reżysera, film ten był wyzwaniem, bo oznaczał przeskok z pracy przy motion graphics do stworzenia pełnometrażowego debiutu filmowego. A ponieważ animacja jest ogromną częścią dorobku Wayne’a, było to naturalne, że powinna zostać wykorzystana w narracji. Dzięki wspólnym wysiłkom BRKLY, studia produkcyjnego Neila, Lifelong Friendship Society i Gentleman Scholar, oraz samego Wayne’a, który zaprojektował napisy końcowe, powstał film który jest bardzo intymnym, pełnym wrażliwości i subtelności, a jednocześnie energii i humoru portretem artysty. Najbardziej dramatyczna scena w filmie, opisująca wypadek samochodowy z udziałem Wayne’a, jego siostry i rodziców sprzed wielu lat, pokazana została w formie pięknej ręcznie rysowanej animacji, zrobionej przez Gentleman Scholar.


Scena wypadku samochodowego z „Beauty is Embarrassing”, animowana przez Gentleman Scholar (wyżej) oraz napisy końcowe, zrobione przez Wayne’a White’a (niżej)

Kurt Cobain: Montage of Heck w reżyserii Bretta Morgena, który obejrzałam niedawno, jest kolejnym przykładem filmu dokumentalnego, który nie tylko maluje bardzo bogaty portret muzyka, dokonując niemalże „prześwietlenia” procesu myślowego który dał owoc jego pracom, ale też porusza widza na bardzo głębokim poziomie. Absolutnie rewelacyjne zastosowanie animowanej grafiki i fotografii stawia dzieło Bretta na dużo wyższym poziomie aniżeli skupione na przedstawieniu faktów, dat i miejsc dokumenty oparte w całości na materiale filmowym. Jego film jest niezwykły, ponieważ nie ogranicza się do twórczości muzycznej Kurta, lecz prezentuje szerokie spektrum jego talentów. Pokazuje też materiał, o którego istnieniu nie wiedziały nawet osoby najbliższe Kurtowi, m.in. historię nagraną przez artystę na kasetę magnetofonową w 1988, odkrytą przez Morgena w pudełku z napisem „kasety” w schowku, do którego reżyser otrzymał specjalne pozwolenie na wejście. Nagrana przez Cobaina opowieść, Montage of Heck, od której nazwę wziął film, jest na wpół fikcyjną relacją z jego nastoletniego życia. Morgen bardzo chciał ją włączyć do filmu, ale początkowo miał trudność ze znalezieniem sposobu na jej przedstawienie, dopóki nie natknął się na twórczość holenderskiego artysty i filmowca, Hisko Hulsinga. W wywiadzie dla Business Insider, Morgen opowiada że, poczuł iż Hulsing miał „podobnie dystopijny obraz świata jak Kurt, ale dużo lepszy od niego warsztat. (…) Ale spojrzenie i ton miały bardzo wiele podobieństw, dużo mroku i surrealizmu.” Dlatego Hulsing został zaproszony do włączenia się w projekt i zanimował zarówno Montage of Heck, jak i występującą w dalszej części filmu sekwencję, w której muzyk opisuje swoje życie codzienne w latach 80. „W swoim małym studiu animacyjnym w Amsterdamie, Hulsing zgromadził zespół 27 ludzi (w tym 18 animatorów) którzy przez cztery miesiące pracowali nie tylko nad historyjką Cobaina, ale także nagraniem w drugiej części w filmie, za którą Hulsing również był odpowiedzialny. Do 85 scen, które mieli zrobić, stworzyli 6000 animacji i 60 obrazów olejnych. Niektóre z nich miały aż 180cm długości”, czytamy w artykule Jasona Guerrasio.

Kadr z animowanej przez Hisko Hulsinga sekwencji z filmu „Kurt Cobain: Montage of Heck” (wyżej) oraz wykład Hulsinga o procesie tworzenia animacji (niżej)

Oprócz animowanych sekwencji Hulsinga, mamy też wiele scen, które pokazują szkicowniki Cobaina z animowanymi zapiskami, rysunkami i bazgrołami, które stworzone zostały przez Stefana Nadelmana. Te sekwencje są również niezwykle misternie zrobione i sprawiają, że notatki i rysunki artysty ożywają przed naszymi oczami. Oglądałam je kilkanaście razy, za każdym razem podziwiając kunszt wykonania, pomysłowość, i niezwykłą wrażliwość na muzykę – synchronizacja obrazu z dźwiękiem jest w nich fenomenalna.

„Kurt Cobain: Montage of Heck” – animowana sekwencja w wykonaniu Stefana Nadelmana z Bent Image Lab

W porównaniu zarówno do Beauty is Embarrassing i Kurt Cobain: Montage of Heck, film I Knew It Was You: Rediscovering John Cazale w reżyserii Richarda Sheparda wykorzystuje dużo mniej animacji i ruchomej grafiki. Ale w tym momentach, kiedy ich używa, robi to bardzo dobrze, wprowadzając ożywienie w opowiadaniu biografii aktora, i sprawiając, że widz może odebrać fakty na bardziej emocjonalnym poziomie. Puryści i niektórzy krytycy, jak Cynthia Fuchs z Pop Matters nie wydają się przekonani („Tego typu sztuczki bardziej rozpraszają niż tłumaczą cokolwiek w filmie, którego osią jest rzemiosło i talent artysty”, jak pisała w swojej recenzji), ale ja się z tym sceptycyzmem nie zgadzam. Te animowane sekwencje sprawiają, że ten bądź co bądź skromny film biograficzny dużo bardziej zapada w pamięć, co, biorąc pod uwagę, że osoba Cazale’a prawie zniknęła z historii filmu, jest niewątpliwą zaletą.

Animowana sekwencja z filmu „I Knew It Was You: Rediscovering John Cazale”

Innym przykładem tego, jaką formę może przybrać film dokumentalny, jest krótkometrażowy film Chrisa Landretha o życiu kanadyjskiego animatora Ryana Larkina, który to artysta zasłynął nominowanym do Oskara psychodelicznym filmem Walking (1968), ale w wyniku różnych niefortunnych splotów okoliczności skończył jako bezdomny, zapomniany, uzależniony od alkoholu i narkotyków. Dopiero dzięki filmowi Landretha, Larkin ponownie znalazł się w orbicie zainteresowania krytyków i widzów. Wykonany techniką animacji komputerowej Ryan jest swego rodzaju interpretacją wywiadu przeprowadzonego przez Landretha z Larkinem gdy obaj twórcy przypadkowo poznali się w 2000 roku. I to właśnie ich rozmowa, a nie storyboard (który powstał później), nadał filmowi strukturę i narrację. W efekcie, po wielu latach pracy, powstał dokument w stylu cinéma vérité, który przez swój niezwykle oryginalny styl i szczególną atmosferę szalenie porusza widza. Animacja zrobiona została w Animation Arts Centre w Seneca College w Toronto, powstał również ciekawy „dokument o dokumencie” – wyreżyserowany przez Laurence Green film Alter Egos, opisujący proces powstania filmu Larkina, który w 2005 roku otrzymał Oskara.

Ryan, krótkometrażowy film dokumentalny Chrisa Landretha o życiu animatora Ryana Larkina

Na koniec mogę zacytować Robbinsa, którego Beige Adams przywołuje w swoim artykule, który powiedział „Nikt z nas nie chce utkwić na zawsze w świecie filmów dokumentalnych, gdzie nie możemy łamać reguł. Generalnie cieszę się, że mogę pracować w gatunku, w którym te reguły można łamać; odczytuję to jako dobry znak.” Ja również. Animacja, jeśli tylko dobrze zrobiona, jest jedną z najbardziej efektywnych i elastycznych form wyrażania idei, ponieważ potrafi tchnąć życie w statyczne obiekty i przemawia do ludzkich emocji przez wizualne metafory i skojarzenia. Dlaczego więc dokumentaliści mieliby z niej nie korzystać?

Comments (2)

Wald

To też zapowiada się przeciekawie:

https://www.youtube.com/watch?v=nOgiojQJAHw

05/10/16 - 21:22
    malwina

    Absolutnie! Z ogromną chęcią obejrzę film. Premiera w przyszłym roku, tylko nie wiadomo jeszcze kiedy dokładnie.

    06/11/16 - 21:14

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

@